Grypa

 

Złą sławą między nami spowita,

w ludzkich szeregach ją lekarz wita.

Jest po to by z nią się rozprawić,

od złych przypadłości wybawić.

W kościach łamie, w nosie kręci,

i codzienne nam zabiera chęci.

Ciało w pocie rozpalone,

nie wiem w którą ruszyć stronę.

Głowa w tępym bólu krzyczy,

złoszczą wszyscy domownicy.

Oczy w ciemni nie pragną światła,

pewnie grypa mnie dopadła.

Trochę czasu nim wymęczy,

z codzienności nas wyłączy.

Do lekarza po poradę,

by z chorobą rozpocząć zwadę.

Żeby zacząć jej leczenie,

skończyć chore przedstawienie.

Biorąc leki coraz lepiej,

i z niewoli tej nijakiej.

Pozwalają nam powrócić,

nogi długie jej przykrócić.

 

                                            mieszkaniec Tomek