Świeca

 Stanąłem jak świeca poczęty,

płomykiem życia się zapaliła.

Początek jej knota nietknięty,

parafina naskórkiem mu była.

Płomieniem nie zmąconym,

dość długo się wypalała.

Nie zawsze szczodrze swym światłem,

przychylnie obdarowała.

I kiedyś ten płomień zachwiała,

nikomu nie znaną przyczyną.

Bo cóż że polowa została,

jak światło stało się drwiną.

 

                                                                    mieszkaniec Tomek