Urlopowo
Upragnione przyszło lato,
dnie się stały coraz dłuższe.
Tych upałów tyś fregato,
co zradzają chwile milsze.
Czas wyjazdów i urlopów,
taki duet z jego przyjściem.
Stałeś jednym z filantropów,
z rozebranym w lato wejściem.
Już od rana Słońce budzi,
poprzez szybę w naszym oknie.
I swym światłem darzy ludzi,
dzisiaj raczej nikt nie zmoknie.
Twoje torby spakowane,
tak czekają w przedpokoju.
Kiedy będą wpakowane,
w wir wędrówki, potu, znoju.
Cel już dawno jest obrany,
nastawiony masz azymut.
W myślach przygód ubabrany,
i z plecakiem niczym mamut.
Gdy szczęśliwie już powrócisz,
w szarą twoją tę codzienność.
Złe myślenie swe przewrócisz,
by została ta niezmienność.
A na stole wentylator,
tym podmuchem przypomina.
Po urlopie moderator,
za rok lepszych dopomina.
mieszkaniec Tomek