Drukuj

Wędkarska przygoda

 

Wpadłem raz na taki pomysł,

 co by było gdyby.

Swój środowy spełnił zamysł,

wybrał się na ryby.

Jeśli na nie się wybiorę,

to w sobotę z rana.

Na wyprawę sprzęt dobiorę,

zdzwonię do kompana.

Zawsze we dwóch wędkujemy,

z dawien dawna, razem.

Na wyprawach łódkujemy,

z natury obrazem.

Dzisiaj myśl nam obfituje,

głównie z ryb to w leszcze.

Oko nam monitoruje,

chmury te złowieszcze.

Rozkładamy swe pakunki,

których sporo mamy.

Świetne tutaj są warunki,

co dziś otrzymamy?

Zaczynamy łowić z gruntu,

to wędkarski sposób.

I z dennego łowiąc frontu,

nie damy im głosu.

Ładne leszcze kumpel złowił,

blisko w dwie godziny.

Tym połowem rozpołowił,

profit dla rodziny.

Mówię tutaj rozpołowić,

bo wygoni wieczór.

Czy nam więcej dane złowić,

czy jest na to wzór?

Tak grabimy wodzie ryby,

przez całą sobotę.

Napędzając tym swe tryby,

robiąc w życiu notę.

Wieczór nadszedł bardzo szybki,

do nas w tym zajęciu.

My jesteśmy niczym gąbki,

ale to na zdjęciu.

Całą siatkę nam zajęły,

dwadzieścia dwie rybki.

Kupry nam komary cięły,

po niedzieli grzybki.

Na nie tak że razem,

wspólnie wybieramy.

Leśnym ciesząc się obrazem,

kiedy sezon mamy.

Więc już koniec na dziś,

rybnej eskapady.

Mój kolega to wesołek,

żartów wodospady.

Do dom nam potrzeba wracać,

z rybnym tym trofeum.

W nim to przyjdzie nam wzbogacać,

brzucha mauzoleum.

 

                                   mieszkaniec Tomek

Twórczość
Odsłony: 1979