Grajek

 

Uczyłem się kiedyś gry na gitarze

jaką jest moje życie.

Początkowo szło mi całkiem nieźle

gdyż była dosyć dobrze nastrojona.

Tak łatwo i płynnie wydobywałem

z niej nuty współgrające w harmonii

z tekstem napisanego mi w prozie przeznaczenia.

I nadszedł kiedyś dzień kiedy grający na niej

zorientował się że ktoś mu ją rozstroił

na tyle skutecznie że wydobywana z niej

muzyka nie była już tą skoczną, wesołą.

Wyglądało to tak jak gdyby gryf zdrowia

nie współgrał z życiem które stało się pudłem.

 

mieszkaniec Tomek