Słota

 

 

Idą chłody, wiatry, deszcze,

bo to jesień zawitała.

Chciało by się ciepła jeszcze,

ona wszczęła taniec działań.

 

Już niebawem zżółkną liście,

i opadną tworząc dywan.

Zrobi się na dworze mgliście,

częściej aura jest parszywa.

 

Z wolna jesień nas szykuje,

karze cieplej się ubierać.

Letni uśmiech wszystkim psuje,

opalona traci cera.

 

Już pajączki się szykują

wszystko opleść babim latem.

Świat nitkami nam zasnują,

zima daje pierwszą wpłatę.

 

Towarzyszy nam parasol,

on kompanem na spacerze.

Nas ochrania swoją czaszą,

kiedy deszcz się w górze zbierze.

 

Niżej świeci w górze Słońce,

i dzień staje nieco krótszy.

Do odlotów ptaki chcące,

dywan z liści coraz żółtszy.

 

On szeleści pod stopami,

z góry spada pod nie kasztan.

A świat z tymi obrazami,

i w porywach, jak na jachtach.

 

Trzeba przetrać jesień, zimę,

by wystrzelić razem z wiosną.

Tak z porami kręci młynek,

by po zimie wyjść na prostą.

 

 

mieszkaniec Tomek