Leśny spacer

 

Móc po lesie spacerować,

przy okazji zbierać grzyby.

A zły nastrój w ostęp schować,

móc do niego, z domu wybyć.

 

Chłonąć w płuca, co oddaje,

rozum mamić widokami.

Przed oczami, wszystko staje,

drzewo, zwierzę wraz z ptakami.

 

Pod stopami trzeszczą igły,

twarz co chwila w pajęczynie.

A ten biotyp, taki nikły,

jak na koło, woda w młynie.

 

On z szacunku, się odwdzięczy,

wszystko wokół aż zapiszczy.

I trud ludzki dzieło zwieńczy,

gdy przestanie lasy niszczyć.

 

Miało być tu o spacerze,

bo on wiersza jest tematem.

Który górę zawsze bierze,

no bo las jest, moim bratem.

 

Brat pokarze swe najlepsze,

a ma wiele by pokazać.

Nie ukryje, tak jak cietrzew,

albo inny kurak, bażant.

 

Tutaj mnóstwo jest zieleni,

tlenu, tony nie przebrane.

Stada saren i jeleni,

chociaż wszystko, jest kochane.

 

Można pisać jeszcze długo,

tworzyć wersy i wymyślać.

Niech duch leśny płynie strugą,

oraz kwitnie, w naszych zmysłach.

 

mieszkaniec Tomek