Polskie łaty
satyra
Jestem sobie Polak mały,
mam skarpety pod sandały.
Gdzie się zjawię, łatwo poznać,
to nie jedna, z moich oznak.
Drugim ważnym moim znakiem,
to muzyczne nurty jakieś.
Polo disco jak klepisko,
bo treść tekstu mówi wszystko.
Cała pusta muzy głębia,
a jej równy, ból przyzębia.
Jak dla konia, czysta sieczka,
albo jak ogórki w beczkach.
No a trzecia polska łata,
częste przygrywanie chwata.
Co to nie ja, zawsze słychać,
nawet mimo że wiatr spycha.
Grillowanie, łatą czwartą,
mocno przez Rodzinkę wsparto.
To sport prawie narodowy,
tak jak w obiad, gdy schabowy.
Piąta, szósta no i siódma,
nikt, z Polakiem się nie zrówna.
Bo tych przywar, cała gama,
zawsze swego życia, barman.
Trzeba zrodzić się Polakiem
żeby olać, łaty takie.
I być dumnym z pochodzenia,
abyś wstydu, nigdy nie miał.
mieszkaniec Tomek