Odloty

 

 

Już na niebie klucz żurawi,

tak otwiera zimy występ.

W cieple pióra swe wygrzeją,

teraz w górze słychać zamęt.

 

Ludzie głowy zadzierają,

swym spojrzeniem się żegnając.

I w tym chłodnym już westchnieniu,

resztki ciepła wyganiają.

 

Trzeba okres nam przetrzymać,

wścibić głowę głębiej w kołnierz.

A gdzieś wisi peleryna,

potrafiąca krople wstrzymać.

 

Drzewa liście swoje gubiąc,

niczym chustą na peronie.

Tak żegnają owe klucze,

i dywany drzewom ścieląc.

 

Tak jak lata okres mija,

tak i zima przejdzie szybko.

Znów na niebie zobaczymy,

przyjdzie ich powrotu chwila.

 

 

mieszkaniec Tomek